Uzyskałem Postanowieniem Sądu Rejonowego prawo do pełnomocnika z urzędu w sprawie rodzinnej. Okręgowa Rada Adwokacka w Białymstoku wyznaczyła jako pełnomocnika w mojej sprawie adw. Artura Rozwadowskiego. Dzień wyznaczenia tego pełnomocnika mogę uznać za najgorszy w moim życiu.
Ten pełnomocnik nigdy ze mną się nie kontaktował. Gdy ja dzwoniłem informował mnie, że np. proszę dzwonić za pół godziny, ale wtedy moją rozmowę odrzucił i… „abonent był niedostępny”:.
Nie mogłem się od niego dowiedzieć nawet terminu rozprawy, bo… „niech pan zadzwoni do sekretariatu Sądu, to pana poinformują”. Gdy informowałem go o sprawach istotnych do sprawy, słyszałem: „niech pan to wyśle do Sądu”. Czy tego nauczyło go „ślubowanie adwokata”? Czy klient, który nie płaci mi wynagrodzenie jest niczym?
Gdyby nie duża odległość do Sądu od mego miejsca zamieszkania i mój poważny stan zdrowia, wolałbym sam reprezentować siebie, chociaż nie jestem prawnikiem, niż korzystać z pomocy „takiego pełnomocnika”.